Schody...odhaczam
Dziś stolarz uporał się z naszymi schodami i z uwagami mojego Męża (choć Mąż dalej widzi jakieś niedoróbki i pewnie, gdy jutro Gość przyjedzie po kasę to usłyszy że jeszcze tu i tam trzeba poprawić co nieco )..nie miałam i nie będę miała okazji pożegnać Stolarza bo dziś wpadłam rano do budowę jak po ogień, bo moi chłopcy są ZNÓW chorzy i spieszyłam do Nich....ehhh...ostatecznie Stolarz sama zamknął naszą chatkę i podrzucił mi klucze więc ostatecznego efektu nie widziałam...ale ponieważ poprawki były tak bardzo niewidoczne dla normalnego człowieka to uznaję,że odebrałam je już wczoraj i jestem bardzo zadowolona..i aż pochwalę się fotką,a co mi tam ..chociaż na fotce nie wyglądają za specjalnie..
Do tego dziś umówiłam się na pomiar otworów pod stolarkę drzwiową i Pan przyjedzie w poniedziałek...po tym jak wcześniej położy panele u mojego brata...dowiedziałam się o tym fakcie właśnie od Pana montażysty :) Wciąż nie zdecydowałam który model drzwi wybierzemy, zobaczę po wycenie :) Zresztą dziś zdecydowałam,że trzeba poprosić o wycenę w minimum jeszcze jednym miejscu...a nuż dostaniemy gdzieś lepszą ofertę?
Do tego w poniedziałek Mąż odbiera fronty od mebli kuchennych i znów niespodzianka, bo wyszło (zapłacimy za to) o 2 tysiaki mniej,niż zakładałam...w międzyczasie Teściowa dała Mężowi obiecane 2 tysiaki więc nasza sytuacja finansowa jest tylko minimalnie fatalna....a nie już fatalnie fatalna...już nam nawet na drzwi nie starczy i trzeba będzie pokombinować.. obyśmy jakoś dali radę, bo ja już jedną nogą jestem po przeprowadzce i nie widzę tego inaczej, jak wkrótce przenieść się do wymarzonego domku....trzymajcie kciuki!
PS. Wspominałam, że w ostatnią sobotę koparka rozprowadziła nam ziemię po placu i dużo zgrabniejszy się domek zrobił?