Styrana...
Wczoraj nie dość, że jak wiadomo miałam do zrobienia pranie, sprzątanie, gotowanie i zmywanie to jeszcze zaraz po obiedzie pojechałam z Mężem (który przyjechał na obiad do domu ) i dziećmi (które na szczęście nie rozkręciły się bardzo z chorobą ) do naszego domku...gdzie umylam 3 (a właściwie 1 okno i 2 szt. drzwi podwójnych balkonowych), poodkurzałam i pomyłam podłogi na całej górze oraz w sypialni na dole...może jutro podjadę na tam umyć pozostałe okna i podłogę w wiatrołapie, salonie i kuchni...swoją drogą to ja nie cierpiałam myć podłóg (jeszcze mopem to jakoś ale na kolanach?) tak samo jak okien . ...a wczoraj sprawiało mi to niesamowitą radochę. ..jednak u siebie to u siebie. ...no i jeszcze gdy efekt jest taki widoczny :) w międzyczasie przyjechał Stolarz po kaskę (i poprawić co tam jeszcze Mąż Mu wymyślił ) i ku naszemu zdziwieniu wziął mniej niż się umawialiśmy, bo uwaga! był zdziwiony, że Mąż się nie targował. ..I sam urwał 200 zł. ...miło. ..bo wg moich wyliczeń braknie nam 6tys. do drzwi wewnętrznych, które już chcemy zamawiać (jutro mamy pomiar) A w ogóle, żeby starczyło na wszystko to brakuje nam jakieś 20 tysiaków :/ ...jak my to zrobimy to ja nie wiem :) Ale fakt,że już tak domowo się zrobiło (nawet zaczęliśmy tam chodzić w kapciach ) napawa optymizmem....Jakoś się uda :) A za tydzień Mąż kończy kuchnię...fronty mógłby jutro odebrać ale ma swoje (pozabudowlane ) plany a i w tygodniu nie chce zaczynać z tą kuchnią się bawić bo to dłuższa robota i woli zostawić na sobotę. ...no szkoda, bo czekam na jak na zbawienie :)