Rozczarowanie i inne
Chwilę (całkiem sporą) mnie tu nie było...skończył się luty i Młody (Starszy) wrócił do przedszkola a zaraz potem trzeba było ogarnąć prezenty dla małych i dużych Dam z przedszkola...ale w przeciwieństwie do dnia chłopaka czy Mikołajek tymrazem przeszłam przez kupno prezentów bezproblemowo :)
W międzyczasie walczyłam (i wciąż walczę ) z odpampersowywaniem Młodszego a od kilku dni z katarem,kaszlem u moich słabych Mężczyzn.
W tym samym czasie przeszłam potworne rozczarowanie, gdy Mężuś poinformował mnie,że zdecydował,że nie będziemy narazie robić kominka bo ledwo starczy nam nam niezbędne wydatki...strasznie rozgoryczona byłam, ale wkrótce szczerze (tylko przed samą sobą ) przyznałam że miał rację :( chociaż wciąż mi szkoda że moje marzenie o salonie z kominkiem odchodzi w bliżej nieokreśloną przyszłość..a dziś z Mężem przygotowaliśmy doprowadzenie powietrza do tego kominka , który podobno ma być (niewidomo kiedy, ale kiedyś napewno).
Od ostatniego poniedziałku Mąż na urlopie nadrabia roboty na budowie...I tym sposobem druga łazienka gotowa (podobnie jak w łazience na górze brakuje szafek pod umywalki a więc i umywalki czekają na montaż).
Fotki nie oddają uroku, ale co mi tam, pochwalę się :)
Acha właśnie zauważyłam,że brakuje jeszcze gniazdek itd i lustra...mieliśmy jutro zamówić (i od razu odebrać ),gdybyśmy jechali do Zakładu energetycznego z pewną pilną sprawą...ale jednak nie jedziemy. ..ale to tak na marginesie :)
W poniedziałek w salonie Mąż ustawił rusztowania,wyczyścił naszą mega ścianę z cegły i zaimpregnował..nie mogę się doczekać gdy raz na zawsze pożegnamy rusztowania :)
Dziś od rana do wieczora i wczoraj od rana do popołudnia (z przerwą na szybki obiad przygotowany wczoraj rano) byłam z mężem na budowie i pomalowaliśmy dwukrotnie sufit w kuchni i salonie (cholera ile to czasu nam zajęło),pozaklejałam ramy okienne (przed dalszym malowaniem) , ułożyliśmy panele w naszej sypialni i wykuliśmy w ścianach pod rurę do doprowadzenie powietrza do kominka.
I fotka z kawałkiem naszej przyszłej sypialni :)
Jutro znów wczesna pobudka, odstawienie Młodego do Przedszkola i pędem na budowę gdzie chyba pomalujemy salon i kuchnię. ...doczekać się nie mogę :) Szczególnie,że gdy przebrniemy za chwilę (bliżej nieokreśloną) przez układanie płytek w salonie i kuchni to Mąż zabiera się za robienie mebli do kuchni ...jupiiii :)
Dziś posprzątaliśmy różne pudła, narzędzia i inne w salonie i naszej sypialni i od razu widać różnicę. .. co dzień (co najmniej kilka razy na dzień! ) zamiatam tam podłogi a wciąż pyłu i kurzu od cholery :/
Tylko jak my wyrobimy finansowo to ja nie wiem,bo ta resztka kasy jaką nam pozostała nie starczy na wszystko...czekam jak na zbawienie na 2.5tysiaka od Skarbówki..na kasę od rządu na dzieci i na czas gdy będę mogła wreszcie spokojnie zacząć myśleć o sobie i i zacząć szukać pracy. ..a przyznaję że regularnie przeglądam ogłoszenia i co tydzień znajduję po kilka takich,które interesowałyby mnie...ale z paru powodów (dzieci, ich choroby, przedszkole, oraz wszystko co związane z budową ) jeszcze nie zdecydowałam się na wysłanie CV...A szkoda, bo kasa jest pilnie potrzebna. Wiecie jak wykończenia wykańczają ...ehhhh.